Szukaj...

piątek, 10 października 2014

Pierwszy dzień z aparatem!

No i mam czego chciałam ;) Wreszcie jest! Mój żelazny przyjaciel <3 Na razie tylko na górze, bez pierścieni oraz bez podłączenia siódemek.

Postaram się zobrazować jak wyglądała sama wizyta i zakładanie. Pani prosi żeby usiąść na krześle po czym nas kładzie. Tak, każda wizyta jest na leżąco. Trzeba uważać żeby nie zasnąć ;) Nie natknęłam się nigdzie na tą informacje, dlatego ją podaje. Następnie wkłada taki krążek, żeby nie zamykać ust i żeby dziąsła nie dotykały do zębów. Nakłada jakieś kwaśne cudo. Zmywa je i następnie po osuszeniu, zaczyna naklejać zamki. Każdy przykleja w dokładnie wymierzonym miejscu i naświetla niebieskim światłem. Po tych czynnościach wyciąga nam krążek trzymający usta i można wypłukać buzie. Potem wkłada druciki i zakłada gumki - ligatury. Cała wizyta trwała ok 40 minut.

Uwaga! Samo zakładanie nie boli, nie jest nieprzyjemne i takie tam. Jedynie krążek pod koniec zaczyna trochę dokuczać, ale też bym tego nie wyolbrzymiała.

Uczucie po założeniu? Też mi znane. Podobne do tego, gdy jak wejdzie nam popkorn między zęby i nie możemy go wyciągnąć, a ząb się przez to trochę przesuwa. Wrażenie ciągnięcia -> tak bym to nazwała. Ogólnie na razie mnie nie boli. Zobaczymy co będzie jutro :)

Po założeniu miałam 2 godziny nie jeść i nie pić. Również przestrzeżono mnie żeby nie gryźć przodem. Zęby oczywiście myć po każdym posiłku. Na wypadek awarii (odklejenie zamka) mam się zgłosić do lekarza i nie panikować.

To chyba tyle jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień :) Tak wyglądają moje zęby w aparacie. Wybrałam zielono czerwone gumki.


Czekam na dzień aż zamki będą w jednej linii i będzie się można bezproblemowo chwalić aparatem. Na razie nie mam parcia pokazywać ile tysięcy nosze na zębach, ale też nie wstydzę się uśmiechać ;)

1 komentarz: