Szukaj...

środa, 15 czerwca 2016

Cała prawda o dłutowaniu ósemek, czyli chirurgiczne usuwanie zębów

Otwierając internety można się naczytać strasznych rzeczy o samym zabiegu. "Masakrycznie spuchłam", "Musiałem brać 10 przeciwbólowców na raz, bo nie dało rady wytrzymać", "Nie jadłam nic 5 dni i schudłam 7 kilo". Nauczona doświadczeniem po wyrywaniu piątek nie panikowałam. Jeżeli cię to czeka polecam to samo ;) Czy boli, czy się puchnie, co się je po wyrywaniu i jak wygląda w ogóle sam zabieg? O tym będzie właśnie ten post.

Kiedy ortodontka powiedziała mi pierwszy raz o usuwaniu zębów zatrzymanych w kości miałam zaledwie 13 lat. Wtedy nie były to nawet zęby, a jedynie ich zalążki. Z racji wieku nie mogłam samodzielnie decydować o losie swoich zębów. Rodzice się wtedy nie zgodzili, ponieważ wiązało się to z narkozą. Marzenia o stałym aparacie odroczyły się w czasie aż do października 2014. Dzisiaj jest czerwiec 2016, a ja dopiero usuwam te zatrzymane zęby. Ortodontka nigdy nie naciskała. Zawsze powtarzała: "byle do ściągnięcia aparatu". No i odwlekałam to w czasie. Zastanawiałam się czy iść na NFZ czy zapłacić chorą cenę (500 zł za zęba) prywatnie. Pewnego dnia na którejś z wizyt znowu poruszyłam kwestie ósemek. Idą wakacje, więc będzie trochę wolnego czasu. Aparat mam mieć ściągany jakoś w pierwszym, drugim kwartale 2017. Jak się zacznie rok akademicki (ostatni!) to nie będzie czasu na chorowanie i nie chodzenie na uczelnię. Zdecydowałam, że poproszę chociaż o skierowanie to już będzie jakaś podstawa, żeby się zapisać na to cholerne dłutowanie. I co się dowiedziałam? Że w mojej klinice pacjenci ortodontyczni mają "speszjal prajs" na ten właśnie zabieg! Mimo wielu dobrych opinii o lekarzach pracujących w placówkach publicznych osobiście nie mam zbyt pozytywnych doświadczeń, dlatego czym prędzej zapisałam się na wyrywanie prawej strony u chirurga w mojej klinice. 

Podczas wizyty, na której dostałam skierowanie od ortodontki na usuwanie wszystkich ósemek miałam przyjemność poznać Pana Doktora. Jest naprawdę świetnym człowiekiem. Wesołym, ale i za razem czułym i troskliwym w odpowiednich momentach. Klasa sama w sobie. Dowiedziałam się wtedy, że zęby są masakrycznie ułożone (serio? :P) i bardzo ciężko je będzie usunąć. Jedna z ósemek wygięła już korzeń siódemce i pewnie w przyszłości trzeba by było usunąć oba zęby. Przez nie wyrósł mi też polip. Dodatkowo zostałam poinformowana, że spuchnę jak balon i będę "jechać" na przeciwbólowych 4 dni. Co innego przeczytać coś w internecie, a co innego kiedy mówi ci to lekarz... No, ale odwrotu już nie było. 


Kiedy nadszedł dzień ostateczny nie stresowałam się. Zupełnie odwrotnie jak przed usuwaniem piątek. Przespałam całą noc, a w ciągu dnia o tym nie myślałam. Wizytę miałam o 17, bo później nie można jeść, a pić można tylko wodę (nawet trzeba). Na lewą stronę umówię się pewnie na późniejszą godzinę, bo jednak głód dał o sobie znać ;) 
Usiadłam na fotelu (jak to u dentysty bywa :P), dostałam "śliniaczek", podpisałam zgodę i zaaplikowano mi dwie ampuły znieczulenia na start w dolny nerw. Doktor wziął skalpel (tak, prawdziwy metalowy skalpel) rozciął, poskrobał i przeszedł do wiercenia. W między czasie asystentka zasysała krew. Szczerze? To był chyba najgorszy moment, bo nie dość, że hałas słyszy się aż w potylicy to trzeba przytrzymywać żuchwę, bo by chyba wyleciała. Z tym wylatywaniem to pewnie przesadzam, ale mam wstręt do patologi kolana i żuchwy. No i trzymałam ją tak sobie przez jakąś chwilę, aż w końcu w szczypcach pojawiła się trzykorzeniowa, pokruszona ósemka. W między czasie czułam co prawda coś na znak "bólu", bo ten nerw jest tam blisko, ale było to chwilowe i bardzo stłumione. I tak właśnie pozbyłam się dolnej ósemki, a właściwie nie ja tylko Pan Doktor. Zapytał się czy nie chcę przełożyć góry na kiedy indziej, ale byłam zdeterminowana. Stwierdził, że jestem twarda, ale jak ma się dwie ampuły znieczulenia to jak być miękkim :P No i poszło, tym razem dużo przyjemniej, bo nie bałam się już o żuchwę. Potem Pan Doktor powiedział, że dużo ciężej było wyciągnąć górnego (był oparty o korzeń siódemki). Założono mi szwy i na tym koniec. Dostałam antybiotyk (Augmentin przez 5 dni), trilac osłonowo oraz ketonal na ból. 

Dopóki znieczulenie trzyma jest wszystko fajnie. Ta, fajnie, o ile ktoś lubi mieć porażenie twarzy :P No, ale przynajmniej nie czuje się bólu. Kiedy znieczulenie zaczęło odpuszczać zaczęła się zabawa. Jestem wytrzymała na ból, ale tego się nie dało znieść. Wzięłam ten ketonal, bo bym nie zasnęła. O spokojnym siedzeniu nie było mowy... Ale! Noc przespałam wstałam jak świeża sasanka na wiosnę. Nic nie bolało. Dodam też, że przeciwbólowca mogłam brać co 6 godz. Dopiero ok 13 po południu dopadła mnie gorączka i znajome uczucie "utkniętej kukurydzy" między zębami. Kolejna piguła (2) poszła do brzucha. Cały dzień bez bólu. O 1 w nocy obudziło mnie znowu uczucie "kukurydzy" i gorączka, więc tableteczka (3) powędrowała do brzucha. Kolejnego dnia nie brałam już żadnej, tylko profilaktycznie na noc co by się nie obudzić (4). Jak powiedziałam na ściąganiu szwów, że wzięłam tylko 4 to lekarz i tak był w szoku ;) 

Niestety nie dopytałam kiedy wziąć antybiotyk. W internecie doczytałam, że podają pacjentom przed zabiegiem. Ja wzięłam dopiero następnego dnia rano, bo po zabiegu nie można jeść, a połknięcie antybiotyku na pusty brzuch może się skończyć wymiotami czego po zabiegu wolałam szczerze uniknąć :P Ogromne piguły, jedna rano, jedna wieczorem. Zakażenia żadnego nie było, więc działał ;)

Jeżeli chodzi o jedzenie to Doktor polecił mi papki. Tłumaczył to tym, że będę miała szczękościsk. Zabieg odbył się przed długim weekendem, a dzień po wyrywaniu był u mnie w domu grill rodzinny. Trochę nad tym ubolewałam, ale przynajmniej nie zawaliłam żadnego kolosa dzięki tej przerwie. Pierwszy poranek po usunięciu rozpoczęłam od kaszki instant dla dzieci. Szczerze? Nie wiem czy to był najlepszy pomysł. Kaszki są super i smaczne, ale wszelkie papki potrafią się tak rozlać w gębie, że są wszędzie. Jadłam oczywiście lewą stroną tak żeby nie dopuszczać pożywienia na prawą, gdzie sączyła się jeszcze trochę krew. Potem zjadłam zmiksowane truskawki (tak, jest sezon i nie zamierzałam odpuścić), ale kolejna papka doprowadzała mnie do szału. No i potem przyszedł czas na grill. Pomyślałam sobie, że spróbuje. W końcu to ode mnie zależny czy dam radę gryźć czy nie. Faktycznie szczękościsk był. Ale kroiłam sobie te kiełbaski na małe kawałeczki i jakoś powoli gryzłam. A potem to już było z górki. Skoro da rade zjeść pokarm stały i nie są to ogórki mało solne czy marchewka, które są twarde to nie ma bata, że się schudnie 7 kilo :P Ba wręcz przytyłam, bo jadłam np. miękkie pizze (Hut). Tak, jadłam pizze z tą spuchniętą japą ;)

No właśnie. Opuchnięcie. Jedni twierdzą, że puchną jak balony, inni że wcale. A ja? A ja miałam paskudnie położone i tak jak obiecał Pan Doktor wyglądałam jak chomik.


Pierwsze zdjęcie wykonałam w dniu zabiegu. Dwa kolejne w dzień po (rano i po południu). Ostatnie jest wykonane 4 dnia po zabiegu i wtedy poszłam pierwszy raz do szkoły bez prawych ósemek. Fakt, że ludzie, którzy widzą mnie prawie codziennie widzieli, że coś jest nie tak, ale na ulicy nie przypatrywali się jakby tata mnie pobił :P Zdaje się, że 2 dnia poszłam na tą pizzę i faktycznie wyglądałam wtedy jak bokser po ciężkiej walce, bo doszedł również siniec. 

Z innych technicznych rzeczy to można ponarzekać na to, że jak policzek puchnie na zewnątrz to puchnie i do wewnątrz, czyli zagryzamy go sobie i robią się ranki. Jeżeli ktoś jest nie mądry i nie wyrywa zębów przed założeniem aparatu (tak jak ja) to druty z ostatnich zamków również ten policzek ranią, ale od czego jest w końcu wosk ;) Nadal mam takie jakby górki na dziąsłach i one mają zniknąć dopiero po 6 tygodniach, bo tam wytwarza się nowa kość w miejsce zębów. Widzę, że się zmniejszają, więc chyba wszystko zmierza w dobrym kierunku :)) Zęby myłam dopiero rano po kaszce i nie płukałam intensywnie wodą, żeby nie naruszyć skrzepów. Na prawym policzku zaczęłam spać dopiero po tygodniu. 6 dnia po wyrywaniu miałam ściągnięte szwy i niewiele poczułam, więc nie należy panikować. 

Drugą stronę mogę usuwać dopiero miesiąc po wyrwaniu pierwszej, dlatego umówię się już po zakończeniu sesji. Wtedy będę już wolnym od zatrzymanych zębów człowiekiem <3 Wiem, że post był długi, ale mam nadzieje, że ułatwi komuś albo podjęcie decyzji o wyrywaniu, może uspokoi, może nie, ale chociaż rozjaśni sprawę ;) Powodzenia dobry człowieku!

11 komentarzy:

  1. Piękne masz te zęby! Bardzo zozdroszczę! Ja się właśnie zastanawiam, bo chciałabym założyć aaprat ale musze też zrobić dwa implanty. Już znaazłam świetną placówkę gdzie robią piękne implanty wroclaw-dentysta.com.pl/pl/implantologia ale wciąż nie mogę sie zdecydować w co zainwestować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. HEJ jesteś już po wyrwaniu drugiej strony? Robiłam ostatnio zdjęcie i mam podobne do twojego jeśli chodzi o dół i panicznie się boje. Długo trwał zabieg wyrywania dołu? I jak można tak długo siedzieć z otwartą puszczą.... Podziwiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysoki komfort i niskie ceny! Polecam www.centrum-stomatologii.pl – rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem że brzmi to strasznie, ale nie trzeba bać się ekstrakcji ósemek. Jeśli jeszcze jednak macie wątpliwości to poczytajcie o nowoczesnej technologii, którą dysponują dzisiejsi dentyści http://jadczyk-stomatolog.pl/a/ntom,nowoczesna-chirurgia-stomatologiczna-czyli-dlaczego-nie-warto-bac-sie-ekstrakcji-zebow

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabieg wybielania zębów? Tylko w <a href="http://www.centrum-stomatologii.pl>http://www.centrum-stomatologii.pl</a>!

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam http://www.centrum-stomatologii.pl – świetni fachowcy, u których robiłem piaskowanie zębów.

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ja najbardziej się obawiam bólu po takim zabiegu, bo każdy mnie straszy, że przez kilka dni może być naprawdę ciężko, ale chcę się już tego podjąć, aby mieć święty spokój. Ogólnie czytam też różne informacje na temat tego, jak poradzić sobie z bólem zęba w domu, kiedy nie możemy pójść do dentysty. Fajne sposoby znalazłam sobie na stronie https://apteline.pl/artykuly/bol-zeba-domowe-sposoby-leki-antybiotyki-co-na-bol-zeba

    OdpowiedzUsuń
  8. Perspektywa takiego zabiegu większości nie napawa radością, ale jak trzeba to trzeba w końcu. Też muszę się zapisać do https://www.dentystagdynia.pl/ , bo słyszałem bardzo dobre opinie o tym gabinecie. Będę się mniej stresował.

    OdpowiedzUsuń