Szukaj...

środa, 23 grudnia 2015

Minął rok...

Jak zwykle jestem spóźniona z postem, bo zanim się zbiorę do napisania czegoś konstruktywnego mija sporo czasu. 10 października minął rok odkąd noszę na zębach aparat ortodontyczny. Zdjęcia są oczywiście z tego właśnie dnia, a tak poza tym to nie mam nic na swoje usprawiedliwienie :)
Z własnej ciekawości zrobiłam zestawienie z pierwszego i 365 dnia. Efekt widoczny na zdjęciu poniżej :)


Jeżeli chodzi o odczucia to już mam go serdecznie dość. Głownie przez kolor, który zawitał na moich zębach. Myślałam, że po roku noszenia mimo wszystko są bardziej spektakularne efekty, a ja mam wszędzie szpary i bokiem stojące zęby. Kolejną sprawą jest obawa przed tym, że któregoś razu ortodontka rzuciła, iż ściągniemy go w sierpniu. Serio? Przecież na razie wygląda to fatalnie, a z drugiej strony chciałabym się już go pozbyć, bo i kondycja zębów jest marna i bądź co bądź jedzenie się odrywa, a nie odgryza. Marzy mi się z resztą już to piaskowanie. Paradoksem jest, że umiałam się uśmiechać i nie krępować przed założeniem aparatu, a teraz to jest jeden wielki koszmar. Od pół roku mam wrażenie, że nic się nie dzieje. Zupełnie nic... Za tydzień mam wizytę, może dowiem się na niej czegoś bardziej pokrzepiającego, bo na dziś dzień myśli są takie jak widać.

wtorek, 4 sierpnia 2015

10 miesięcy i żegnaj intruzie!!!

Ostatnio byłam strasznie zabiegana. Wizyta została przełożona, ponieważ pani ortodontka nie przyjmowała tego dnia, a ja dodatkowo wyjeżdżałam nad morze. Tak więc odbyła się z dwutygodniowym opóźnieniem... Dawno mnie nie było, ale za to wracam z wielką pompą, a mianowicie :)

Idąc na wizytę miałam złe przeczucia. Czułam, że będzie bolało. No i się nie pomyliłam! Winowajcą nieprzyjemności była rurka na szóstce przez, którą nie chciał przejść grubszy od aktualnego drut. Pani doktor mocno się z nią siłowała. Cierpiałam przez kolejne 3 dni, ale warto było! Dlaczego? Dlatego, że dzięki całej tej sytuacji została podjęta decyzja o usunięciu łuku podniebiennego!

No i jak się z tym fantem czuje? Szczerze? Bez rewelacji ;) Niby mi go nie brakuje, ale żeby zaraz fajerwerki i sztuczny tłum to też nie. Łatwiej się je i mówi, jednak nie poczułam wolności jakiej się spodziewałam.
Dowiedziałam się też, że moje zęby są na etapie osadzania się (?) cokolwiek to znaczy. Czyli raczej nadal ich nie prostujemy jak to było obiecywane na ostatniej wizycie ;)

Co zaobserwowałam? Że co jakiś czas pobolewa mnie dolna lewa strona. Od jedynki do czwórki. Po drugiej stronie robi mi się przerwa między dwójką a trójką i oczywiście zmniejszają się wszystkie szczerby po ekstrakcji piątek.

Prawdopodobnie na przyszłej wizycie dostane skierowanie na wyrywanie górnych zatrzymanych ósemek. Będzie zabawnie, tym bardziej, że biorę retinoidy, które na ok. 3 tyg. będzie trzeba odstawić. Relację oczywiście zdam :)

Z nowinek to chyba tyle. A zęby na dziś dzień prezentują się następująco :)


piątek, 29 maja 2015

Siedem miesięcy i rozterki

 Tak wiem... Długo, oj długo mnie tu nie było. Ale w sumie nie bez powodu. Po pierwsze niewiele się zmienia w tym moim uzębieniu. A po drugie to mam mnóstwo wątpliwości czy dobrze zrobiłam fundując sobie aparat...

Czy ja przed założeniem aparatu narzekałam na niemożność gryzienia pożywienia? Ah tak, to byłam ja! Czy nie po to założyłam aparat, żeby w końcu poprawić sobie komfort życia? Tak, to ty kąsaczokształtna. To gdzie ten efekt? Ano BRAK. Jeżeli o te sprawy chodzi to lekko nie jest. Szóstki, moje ukochane, jedyne, które w tej czynności zawsze były pomocne, wychyliły się w dużym stopniu do zewnątrz. Żeby nie klej na którym wisi przyczepiony od środka łuk to nie miałabym zupełnie czym gryźć.

Drugą bardzo przykrą rzeczą jest kształt zębów. Nie wiem czy wcześniej nie zwracałam na to uwagi czy po prostu takie mi się podobały, ale aktualnie tracę wszelką nadzieje na ładny uśmiech. Po pierwsze ta krzywa górna dwójka jest dużo węższa niż ta druga. Jak mogłaś tego kiedyś nie widzieć kąsaczokształtna? No nie widziałam i dowiaduje się dopiero teraz. Strach się bać jaki będzie efekt końcowy. A co powiecie na moją wybrakowana trójkę? Czy już mogłaby grać rekwizyt kapitana haka? A na deser prezentuje zjechaną jedyneczkę. Samo piękno...

Najgorsze są te sumy, które idą na leczenie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedyś chciałam jedynie komfortu życia, a teraz chce już mieć ładny uśmiech. Nie mówię holiłódźki, ale chociaż ładny...

No i czekam oczywiście na dzień, w którym się pozbędę łuku podniebiennego. Niby nie utrudnia mi jakoś wielce życia, ale nawet spaghetti jest swego rodzaju zagrożeniem ;) Na pewno nie będzie mi się z nim ciężko rozstać :P

Z nowych rzeczy:
- w najbliższej przyszłości będę musiała usunąć górne ósemki (wtedy na siódemki zostaną założone pierścienie)
- od następnej będziemy już przestawiać zęby (myślałam, że robimy to od 7 miesięcy) :P

Wstawiam zdjęcia z pierwszego dnia i dzisiejszego (akurat kolor gumek ten sam, tylko na odwrót). Mam nadzieję, że w przyszłości nie będę żałowała, że założyłam sobie aparat ortodontyczny.

A i nie przestraszcie się koloru. To też jest duży minus noszenia tego cuda.


poniedziałek, 2 lutego 2015

Higiena UP!

Jest! Nareszcie się zebrałam! :D Sporo się zmieniło od początku noszenia aparatu (mimo, że to dopiero 4 miesiące), a głównie kolor zębów. Stąd poszukiwania dotyczące zabiegów, które mogłyby przywrócić biel.


Jednak od początku! Najważniejsza jest chyba kwestia ile razy dziennie myje zęby. No cóż... Rano, wieczorem, no i jak czuję potrzebę. O zgrozo! Czemu się do tego przyznałam ;) Tak, wiem, jestem okropna. Ktoś powie: sama sobie winna skoro nie robiła tego co posiłek. W sumie na logikę prawda. Ale uwierzcie mi, że z początku była dyscyplina i mycie zębów po każdym daniu, napoju innym niż woda (oprócz oczywiście szkoły czy jakiś imprez poza domem) i "klops". Zęby żółkły i ciemniały. Jedyne co było dobre w tym ciągłym pakowaniu szczoteczki do ust to domycie kamienia, który wcześniej był niedostępny przez duże stłoczenie. Tak, więc zrezygnowałam z wypełniania swojego czasu myciem swojej paszczy.

Odkąd zauważyłam, że zęby mają coraz gorszy kolor, wprowadzałam jakieś zmiany do poranno-wieczornego" rytuału.

Zaczęło się od płynu do płukania ust. Kupiłam fioletowy LISTERIN total care. Powiem, że przy pierwszym użyciu bardzo się wzruszyłam. Mocny ;) Ja jestem akurat mało wrażliwa na pieczenie czy coś w tym rodzaju, więc mi odpowiada. Rano bezstresowo można dać buziaka chłopakowi :P Dodatkowo zaczęłam używać zwykłej szczoteczki z gumką do czyszczenia języka. Dzięki temu efekt świeżości utrzymuje się jeszcze dłużej. Ogólnie zawsze miałam problem z nieświeżym oddechem i tłumaczyłam sobie, że to przecież musi być z żołądka, bo myję i nitkuje dokładnie zęby. A tu guzik prawda. Płyn+czyszczenie języka i oddech jak na filmach ;)


Mimo wprowadzonych zmian obserwowałam, że żółty kolor jest bardziej widoczny pod drutami. Pomocne okazały się wyciorki z rossmanna. Są świetne i często je można kupić na promocji. Używam po każdym myciu zębów do przestrzeni między zamkami i zrezygnowałam z jednokępkowej elektrycznej, bo się po prostu zużyła.


Czy pomogło? Oczywiście, że pomogło, ale kolor nie ustępował. Kolejnym krokiem była pasta. Nie odczuwam już nadwrażliwości, więc zafundowałam sobie blen-a-med 3D white. Czy pomogła? Na osad nie bardzo. Chyba, że to dzięki niej kolor się nie pogłębia, a trochę wyhamował. W każdym razie używam i jestem zadowolona.


Poszukiwania na tym jednak nie poprzestały. Natrafiłam na zabieg piaskowania. Niektórzy ortodonci to nawet zalecają. Zagadnęłam, więc moją co ona na to. Dowiedziałam się, że zamki oczywiście nie odpadną, ale zabieg ten (nieznacznie), niszczy szkliwo. W moim gabinecie nawet tego nie wykonują, bo w ich zdaniu mija się to z profilaktyką zębów. Także dopiero jak będę w ciężkiej desperacji to może się zdecyduję. No i na pewno wykonam je po zdjęciu aparatu.

Szukałam, więc dalej. I natrafiłam na pastę "blanx - anty osad". Dużo aparaciarzy ją poleca, więc skusiłam się i ja. Zakupiłam ją przez internet. Dodatkowo sprawiłam sobie końcówki ortodontyczne do szczoteczki elektrycznej. Nie używam jej (pasty) co posiłek (ewentualnie dwa razy dziennie), ale albo mam efekt placebo, albo naprawdę działa.
Jak już skończy się ta zajmująca mi praktycznie cały czas sesja, zrobię sobie mały eksperyment. Chcę myć zęby dwa razy dziennie blanxem, a po każdym innym posiłku niż śniadanie i kolacja blend-a-medem. Jestem ciekawa efektów jakie przyniesie mi stosowanie tych dwóch past razem.


Być może właśnie to będzie rozwiązaniem dla piaskowania zębów. Szczerze mówiąc mam taką cichą nadzieję ;)

Kończąc ten długi post chcę tylko dodać, że nitki używam tej której używałam, jednak przerwa między górnymi dwójkami i trójkami jest do wyczyszczenia wyciorkami ;)

Powolna aktualizacja, zimowe kolory i krewetka...

No tak... Muszę przyznać, dawno mnie nie było. Dlaczego? Bo sesja :< Chciałam wszystko opowiedzieć od razu po wizycie, ale czas goni do nauki. Dodatkowo obiecałam jakiś post o higienie, ale wyszło jak zawsze.
W każdym razie jestem i opowiadam!
Co zmieniło się od poprzedniej wizyty? Na pewno zęby na dole bardziej "podporządkowały się" drutowi. Prawa, dolna trójka nie stoi już bokiem. "Wróciła do szeregu" ;)


Wszystkie szpary po ekstrakcjach robią się coraz mniejsze, natomiast pojawiły się nowe między górnymi dwójkami i trójkami.


Tak poza tymi małymi rzeczami (które też cieszą) nic więcej się nie poprawiło.
Dowiedziałam się też, że lewą górną dwójką na razie nie będziemy się zajmować. Przykro, ale trzeba czekać...
Wizyta wydawała mi się dość długa. Pani ortodontka wymieniła mi oba łuki (górny jest kwadratowy) oraz zmieniła ligatury na "zimowo" niebieskie.


Na wspomnianą wcześniej dolną trójkę mam założoną krewetkę. Jest to po prostu metalowa ligatura. Nie wiem dokładnie do czego służy w moim przypadku, ale zastosowań jest kilka.


Usłyszałam też, że dobrze dbam o higienę jamy ustnej, więc tym bardziej nie mogę znieść koloru jaki przybrały moje zęby podczas tych 3 miesięcy.

Następną wizytę mam dopiero 27 lutego. Zmiany już teraz nie są aż tak spektakularne jak były na początku, jednak przed każdą wizytą nadal czuję "dreszczyk" emocji ;)

PS Cały czas pamiętam o poście związanym z higieną!