Szukaj...

czwartek, 30 października 2014

Wyrywanie dolnych zębów.

Stało się. Nie mam już dolnych piątek. Pierwsza była wyrwana 21, a druga 23 października. Minął już tydzień, więc żeby nie straszyć wrażliwych krwią, wstawiam zdjęcia już z zagojonymi dziurami ;)


Idąc na wizytę 21.10 myślałam, że pozbędę się obu na raz, tak jak to było z górnymi. Okazało się, że to niemożliwe, bo nie można mieć znieczulenia jednocześnie po prawej i lewej stornie. Jak już mi je zrobili, to zrozumiałam o co chodziło. Po prostu nie dałoby się przełykać śliny :) Tak, więc drugi musiał być wyrwany innego dnia. Z prawą stroną poszło łatwo. Tak jak poprzednio znieczulenie nie bolało, a wyciągania nie czułam. Z tym dolnym dużo gorzej się wygląda po wyjściu od dentysty ;) Warga wisi i ciężko nad nią zapanować. Jadłam te dwa dni co chciałam, ponieważ gryzłam drugą stroną. W czwartek przyszedł czas na wyrywanie drugiego zęba. Pan doktor jak zwykle wbił igłę i wlał znieczulenie. I tu zaczęły się schody. Nie poczułam znieczulenia. Tak jak by ugrzęzło w tym jednym miejscu wkłucia i nie chciało się przesunąć dalej. Czekaliśmy dłuższą chwile i nic się nie działo. Poszła druga dawka znieczulenia i... nadal nic ;) Musiałam zamykać i otwierać buzię. Zaczęło trochę mrowić język, ale też jakoś wyjątkowo wolno to szło. Lekarz powiedział, że mógł się źle wkłuć. Miał pacjenta obok, więc zależało mu na czasie. Mi z resztą też, bo kto lubi siedzieć na fotelu dentystycznym ;) W każdym razie zapadła decyzja, że spróbujemy go wyrwać, a jak będzie bolało to przestaniemy. Szczypce poszły w ruch. Doktor złapał zęba i zapytał czy coś czuję. Odpowiedziałam, że tak. On na to zrobił trzy ruchy i go wyjął :) Czułam ból, ale taki jak przy wyrywaniu mleczaka. I na tym przynajmniej na razie staje przygoda z pozbywaniem się zębów. Dłutowanie ósemek musi poczekać do wakacji ;)

Oczywiście nie chce tu nikogo straszyć, bo nie podskoczyłam na fotelu, ani nie musiałam krzyknąć. Po prostu znieczulenie nie było jeszcze w pełni rozprzestrzenione. Dosłownie chwile po wyjściu z przychodzi już działało. Na pewno jakbym nie pozwoliła, nie wyrwał by mi go bez znieczulenia, ale zależało i mi i jemu na czasie. Zawsze można było jeszcze chwile poczekać ;)

Dziury się goiły tak jak poprzednio. Jedyną różnicą jest większe ryzyko, że coś się może w niej osadzić.

Ogólnie ta druga dziura boli mnie nawet po tygodniu. Sączy się z niej coś słonego i ciągle dłubię tam językiem (być może dlatego boli i cieknie). Nie idę jednak do dentysty. Poczekam jeszcze kilka dni, bo dziąsło ani nie jest spuchnięte, ani zaczerwienione. Wygląda wręcz na lepiej zagojone niż to drugie. Nie chce wyjść na panikarę ;)

Czekam z niecierpliwieniem na założenie dolnego aparatu. Ma to nastąpić 7.11. Będę już pełnoprawną aparatką ;)

1 komentarz:

  1. To prawda, dużo słyszy się o kiepskich dentystach, na szczęście korzystam z usług Centrum Stomatologii Dentech title="leczenie zębów">www.centrum-stomatologii.pl
    i złego słowa nie powiem. Zawsze mogą liczyć na ich fachowość.

    OdpowiedzUsuń